* Kilka minut później. Sala na OIOMIE *
- I.. Więc? Bądą mogli jej..?
- Spokojnie. Pan Zayn Malik nie może przetoczyć jej krwi gdyż ma całkiem inną grupe. Za to Pani Perrie Edwards może przetoczyc pańskiej żonie krew , lecz 3 litry to niebezpieczna dawka.
- Jestem w stanie oddać dla niej całą moją krew. - Pezz weszła na sale odrazu kierując sie do Sam.
- Wie pani ze jest ryzyko ..
- Wiem! Prosze mnie już podłączyć do tego urządzenia. Chce żeby Nath dostała jak najszybciej krew. - Lekarz zaprowadził ją na łożko obok Sam i założył jej wenflon i podłączył do jakiegoś urządenia. Przez rurke z ręki Perrie zaczęła wypływac krew.
- Prosze sie nie ruszać - Powiedział ordynator i wyszedł. Cały czas siedziałem przy mojej Sami. Gładziłem jej włosy kciukiem , zasnęła.
- Myślisz ze sie uda ? - Szepnęła Perrie.
- Ale co sie uda ?
- Lekarz ci nie mówił ? Oddanie takiej krwi grozi śpiączką.
- Boisz sie ? Dlaczego to robisz skoro wiesz jakie są tego konsekwencje ?
- Nie boje sie. Zabijałam ludzi , ćpałam , brałam udział w najróżniejszych akcjach oddanie kilku l krwi to nic. Robie to dla ciebie i dla Sam. Traktuje ją jak siostre. Nie pozwole zeby coś jej sie stało. Wole poświęcić własne zycie żeby ona mogła żyć. - W moich oczach stanęły łzy.
- Nie wiem jak ci dziękować.
- Nie dziękuj. Poprostu kochają ją i nigdy więcej jej nie zrań.
* Godzine Później *
- Dobrze sie czujesz ? - podszedłem do Perrie
- Tak. Nic sie nie dzieje. - Uśmiechnęła sie.
- Przepraszam , ale powinien pan już iść. Jest późno. Niech Pan idzie do domu , prześpi sie i wróci do niej rano. - Pielęgniarka zmieniła Natt kroplówke
- Chyba sobie pani żartuje. Będe tutaj całą noc. Nie zostawie jej. - Powiedziałem i wyszedłem do poczekalni. Wszyscy już tam byli.
- Loui , stary co wy tu robicie ?
- Nie mogliśmy przecież siedzieć tak bezczynnie w domu. Musimy cie wspierać. - Przyjaciel poklepał mnie poramieniu i usiadł obok Eleanor. Wyciągnołem telefon. 22:14
- Cześć. Dlaczego nie ma cie w szpitalu ? - Zadzwoniłem do Nicole.
~ A dlaczego miałabym być ? Ona nie chce mnie widzieć.
- Prosze cie.. Ona potrzebuje teraz wsparcia rodziny. Ja nie moge dać jej takiej miłosci. Prosze , przyjedź tu z samego rana. - Rozłączyła sie.
* Następny Dzień 06:00 *
- Em przepraszam . Ona.. jak ona sie czuje ?
- Bardzo dobrze. Może pan do niej wejść. - bez zastanowienia Podeszłem do drzwi lekko je uchylajac. Siedziała na łóżu rozgladając sie po sali , gdy nasze spojrzenia sie spotkały uśmiechnęła sie i poklepała mniejsce obok siebie. Podeszłem i usiadłem obok niej.
- Jak sie czujesz kochanie ?- chwyciłem ją za ręke.
- Dobrze. Chce już stąd wyjsc.
- Wyjdziesz. Juz niedługo.
- Harry jak stąd wyjde chce... Chce wrócić do polski i skończyć szkołe. Zbliża sie rok szkolny. Ja musze skończyć szkołe.
- Nie.. Nie Sami. Ja mam pieniądze , ja załatwie ci nauczycieli , zdasz mature ja dam ci wszystko tylko prosze kochanie , nie zostawiaj mnie.
Hazz tamtego dnia (W szpitalu) |
- Harry.. Ja wiem. Ale ja musze wrócić.
- Nie ! Nie pozwole ci ! Kocham cie rozumiesz. Spójrz ! - Wziąłem jej ręke i pokazałem pierśionek.
- Harry Ja też cie kocham. Wiem , ale...
* Oczami Nathalie *
- Pani Styles. - Lekarz podszedł do mnie . W ręku trzyłam jakieś papiery.
- Tak ?
- Może Pani wyjść ze szpitala. Wrazie jakiś powikłań prosze odrazu do nas przyjechać - Podał mi karte z wypisem i odszedł. Usiadłam na łóżku i spojrzałam na swoją ręke. 2 szwy "zdobiły" jej wewnętrzną strone. Zamknęłam oczy aby nie pozwolić łzom wypłynąć. Pielęgniarka odłączyła mi kroplówke i inne kabelki z ciała. Bez słowa wyszlam z sali. Na korytarzu stali już wszyscy. Rzucili sie na mnie z uściskiem. Uśmiechnęłam sie sztucznie i wyszliśmy ze szpitala. Harry pomógł mi wejść do samochodu. Po 22 minutach dotarlismy do domu. Wysiadłam z auta. Rozejrzałam sie i spojrzałam na moja ręke. Od nadgarstka do łokcia miałam bandarz miejscami czerwony. Bez słowa weszłam do domu i odrazu udałam sie do swojego pokoju. Chciałam mieć chwile spokoju na przemyślenie tego wszystkiego. Ale jak zwykle spokój w tym domu jest niemożliwy. Do pokoju wszedł Niall. Niepewnie usiadł obok mnie.
- Wszystko ok ?
- Nie Niall. Nic nie jest "ok".
- Sami.. Słoneczko tak bardzo chciałbym ci pomóc , ale nie wiem jak.
- Ja wiem. - Wstałam i wyciągnęłam pistolet z szafki Harrego.
- Sam.. Sam co ty robisz..
- Zabij mnie.. Zabij mnie kurwa tu i teraz ! - Wyciagnełam pistolet w jego strone.
- H-Harry... Harry ! - Loczek natychmiast wbiegł do pokoju . Popatrzył na mnie przerażony , podbiegł wytrącił mi broń z ręki i przytulił. Wzią mnie na ręce , rozebrał i położył do łóżka.
- Śpij. Zaraz do ciebie przyjde. - Powiedział i wyprowadzajac blondyna wyszedł. Kręciłam sie na łóżku dobre 10 minut po czym zasnęłam.
* Oczami Harrego *
- Co. Sie. Tam. Stało ?! - Wysyczałem przez zaciśnięte zęby.
-Stary , spokojnie - Odepchną mnie - Poszłem do niej do pokoju , chciałem zapytac czy wszystko ok. Ona powiedziała ze nic nie jest "ok" więc ja sie zapytałem co dla niej moge zrobić wtedy ona wstała i wyjęła broń z twojej szawki krzycząc ze mam ja zabić. Wtedy zawołałem ciebie.
- Sory stary. Jestem wściekły. Jak on mógł zrobić coś takiego. Jestem najgorszym facetem na ziemi ! Dlaczego nie potrafie dać jej szczęścia.. - Wszedłem do pokoju. Spała. Powoli i cicho rozebrałem sie i położyłem obok niej. Delikatnie obiąłem ja i zasnołem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz